wtorek, 7 maja 2013

Czary-mary

     Synek siedział na pufie okryty przez siostrę kocem. Nie wyglądał na chorego, raczej na baardzo zadowolonego i skupionego. Spokojnym tonem wydawał kolejne rozkazy. Siostra pobiegła po jego ulubione pluszaki i katalog Lego, a potem na  życzenie Braciszka zaczęła tańczyć. Jednoosobowa widownia domagała  się śpiewu, który uatrakcyjni wesołe wigibasy. Po części rozrywkowej nastał czas jedzenia, Córeczka karmiła Braciszka niczym swego Króla...

A ja obserwowałam to wszystko oniemiała...Zastanawiałam się co trzeba zrobić aby ujarzmić żywioł Córeczki. Szczerze zazdrośiłam Synkowi umiejętności poskromienia naszego wulkanu...

Tajemnica wydała się wkrótce. Synek był  w posiadaniu karty do gry z serii Star Wars, którą koniecznie chciała mieć Córeczka i miała zapracować sobie na nią...

Jutro biegnę do kiosku po kilka paczek kart, ta cena spokoju nie wydaje się zbyt wygórowana.


Pióropusz na głowie Synka znikającego w tipi.
 

Brak komentarzy: