piątek, 4 marca 2016

Kiedyś pojedziemy....

   W paczkach przyniósł listonosz auto dla Juniora. Starszy Brat postanowił zmontować tą czarną rakietę. Na szczęście koła były już skręcone (odkupiliśmy samochód od jednodniowego właściciela, który okazał się za duży na zabawkę). Brat otworzył instrukcję i po godzinie opadł z sił. Wydawało się to proste niczym lego techniks...A teraz czekamy na powrót do domu głównego montera rzeczy niemożliwych czyli taty. Zapewne pochrząka nieco na temat kupowania i nieskręcania kolejnych wehikułów, ale cóż. Wytrzymamy dzielnie wszystko w oczekiwaniu na szczęście pędzącego Juniora...


Brak komentarzy: