Synek siedział na pufie okryty przez siostrę kocem. Nie wyglądał na chorego, raczej na baardzo zadowolonego i skupionego. Spokojnym tonem wydawał kolejne rozkazy. Siostra pobiegła po jego ulubione pluszaki i katalog Lego, a potem na życzenie Braciszka zaczęła tańczyć. Jednoosobowa widownia domagała się śpiewu, który uatrakcyjni wesołe wigibasy. Po części rozrywkowej nastał czas jedzenia, Córeczka karmiła Braciszka niczym swego Króla...
A ja obserwowałam to wszystko oniemiała...Zastanawiałam się co trzeba zrobić aby ujarzmić żywioł Córeczki. Szczerze zazdrośiłam Synkowi umiejętności poskromienia naszego wulkanu...
Tajemnica wydała się wkrótce. Synek był w posiadaniu karty do gry z serii Star Wars, którą koniecznie chciała mieć Córeczka i miała zapracować sobie na nią...
Jutro biegnę do kiosku po kilka paczek kart, ta cena spokoju nie wydaje się zbyt wygórowana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz