Bukieciki kwiatów pełne były deszczowych kropli. Dzieci
niosły je dla Babci chowając za plecami, element zaskoczenia miał był
najistotniejszy. A potem było zjeżdżanie na pupie po drewnianych schodach,
ukręcanie bitej śmietany do pysznych malin w galaretce i degustacja deseru
czyli szarlotki z pianką (wspomnienie dzieciństwa). Mimo ciągłej mżawki
jesiennej odwiedziliśmy też Stare Miasto z intrygującymi, fotograficznymi
uzupełnieniami pustych okien. I dzień wyjazdowy prawie skończył się, a deszcz
nie…szkoda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz