Szybkim krokiem szłam z Dziećmi wzdłuż rzeki. Zostało nam
kilkanaście minut do rozpoczęcia warsztatów więc mimo upału staraliśmy się trzymać
dziarskie tempo. Synek ściskał pod pachą ulubionego, pluszowego lemura, a Córka
pilnowała swojej butelki z wodą. Nagle usłyszeliśmy okrzyko-bulgot czyli
nawałnicę nieskoordynowanych dźwięków, które wydawał maluszek mijający
nas w wózku. Wesoły krzykacz wskazywał na nas palcem i perorował w języku niezrozumiałym.
Jego Babcia, która dzielnie pchała wózek wytłumaczyła nam, że Mały zareagował
na moje kolorowe korale, które zrobiły na nim kolorystyczne wrażenie (chwaliłam
się nimi w tekście pt:”Wakacyjny sznur”) Tak więc
spotkaliśmy małego kolorystę, zdążyliśmy na warsztaty i rozpoczęliśmy kolejny dzień wakacji.
A ja w czasie zajęć Dzieci szukałam sklepu z zawiasami do
mebli i zrobiłam kilka zdjęć mijanych przestrzeni….
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz