niedziela, 25 maja 2014

Truskawki, katar i bańki mydlane


   Dzisiaj upalny, majowy dzień. Mama miała rano wiele pracy więc Dzieci oglądały „Króla Lwa” i grały w komputerową wersję Muminków. W tle były jeszcze zakatarzone nosy oraz dostawy świeżych truskawek. Po lekkim obiedzie zafundowaliśmy sobie spacer, szukając schronienia w zadrzewiono-zacienionych częściach miasta. Synek torował nam drogę w dzikim tłumie spacerowiczów maszynką do robienia baniek mydlanych. Tak więc kroczyliśmy w chmurze mydlanych kulek rozważając możliwość wypuszczania baniek trójkątnych, kwadratowych….Dzieci niestety miały dzisiaj kontynuacje kary zakazującej jedzenia lodów więc omijaliśmy szerokim łukiem znane nam lodowe punkty. No cóż, takie są konsekwencje walk domowych okraszanych dzikimi okrzykami.
    A po powrocie Dzieci powróciły do tematu Dnia Mamy zadając mi wiele wnikliwych pytań….”Czy lubię spaghetti?”, „Co sądzę o szaszłykach z winogronami i serem?”, „Czy płatki kukurydziane mogą zastąpić szynkę?” W kuchni znalazłam notatki, które opisują plan porannego wstawania: na drewnianej tacy szaszłyki, muzyka z ulubionej płyty, a wówczas wręczenie prezentów……Urocze!!!


Maluszek w brzuszku dostał ostatnio komplet elegancki...
Przyda się na kolejny Dzień Mamy:)
 

Brak komentarzy: