poniedziałek, 26 maja 2014

Samba o poranku?


     Dzisiaj rano miał nas obudzić dźwięk z tabletu, specjalnie zaprogramowana pobudka w rytmie samby przeplatanej z odgłosami dżungli. Córeczka ćwiczyła działanie tego sygnału na całej rodzinie, przez weekend… A tu w Dzień Matki oprogramowanie zawiodło…Dzieci zerwały się przed samym śniadaniem i w przyspieszonym tempie otrzymałam masę prezentów ręcznie wykonanych. Znalazłam małego elfa, bramę z lego dla ozdoby biurka, laurkę z wierszem i kolorowymi rysunkami….Na mojej głowie zagościła korona i zostałam królewską kucharką śniadaniową: )

Synek zaprezentował jeszcze stopień swojego zakatarzenia i w wyniku szybkiej decyzji został w domu. Córeczka niemal pobiegła do szkoły będąc w odświętnym nastroju (oczywiście do czasu jak się okazało).

I dzień toczył się w majowym upale. A wieczorem po chłodnym prysznicu zdawało się, że w dziecinnym pokoju szybko zapanuje cisza. Okazało się jednak, że rodzeństwo musiało wykonać rzuty piłeczką w wyniku czego Córeczka została poszkodowana w nos, a Synek podjął się roli „wyjmowacza” piłeczki, która ciągle wpadała pod meble. I wieczór nie mógł się jakość skończyć…..a ja zaczęłam się czuć coraz bardziej zakatarzona i zaziębiona.



 

Brak komentarzy: