Nad łóżkiem Juniora zawisła skarpeta świąteczna. Długo tłumaczyłam, że za kilka dni przyjdzie Mikołaj i włoży do skarpety prezenty.Junior wyjaśnił mi (swoim bruuum, bruuum), że na pewno będą to samochodziki. Jak się wydawało rozeszliśmy się w pełnym zrozumieniu.....Po kilku minutach Junior powrócił ze skarpetą w jednej ręce, a z gwoździem na którym wisiała dekoracja świąteczna w drugiej łapce.Z pełnym zadowoleniem wymamrotał swoje brum, brum i zaczął pakować autka do skarpety. Hm, chyba to jego: "bruuum, bruum" miało inne nieco znaczenia, na pewno nie było akceptacją czekania przez kilka dni na Mikołaja.
A Starszaki bardzo ucieszyły się z dużych, świątecznych dzwonków, które natychmiast wykorzystano do budowy pułapki na Mikołaja....
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz