Rzeczywiście mieliśmy dużo szczęścia, że udało się nam kupić w sklepie ogrodniczym kocimiętkę. Ta właśnie roślina została okrzyknięta pogromcą kleszczy i zaczęła znikać z wszelkich punktów sprzedaży. Tak więc poranne zakupy w sklepie ogrodniczym zwieńczyliśmy czterema(czyli wszystkimi z nowej dostawy!) sadzonkami kocimiętki i powędrowaliśmy z Juniorem na działkę. A tam posadziliśmy nasze roślinne zdobyczne, a Junior z ogromną przyjemnością podlał je wężem ogrodniczym...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz